Święta Małgorzata grająca na dudach – jeden z najstarszych utrwalonych wizerunków dud w Polsce
Mieronice (Kielecczyzna)
Karolina Anna Pawłowska | 2020
W połowie drogi z Kielc do Krakowa zjeżdżam z S7 na Wodzisław i po kilkunastu minutach parkuję samochód przy kościele parafialnym pod wezwaniem Świętego Jakuba w Mieronicach. Uderza cisza i spokój tego miejsca, a położony na niewielkim wzniesieniu kościół z wolno stojącą drewnianą dzwonnicą dodaje poczucia wyjątkowości. Wzniesiona w XIII wieku świątynia kryje w sobie wykonane w latach 1330–1360 polichromie, z których ta wykonana na ścianie prezbiterium przedstawia bardzo cenny, bo jeden z najstarszych w Polsce wizerunek dud. Nie w rękach muzykującego w karczmie wieśniaka czy nadwornego grajka, a walecznej Świętej Małgorzaty, która depcząc złowieszczego demona-smoka, tryumfuje nad złem.
Żywot Świętej Małgorzaty pełen był nadziei, poświęcenia i pokuty. W wieku siedmiu lat straciła matkę, a jej pogański ojciec ożenił się z kobietą, która nie polubiła odznaczającej się niezwykłą urodą pasierbicy. Dziewczynka została wysłana na wychowanie do piastunki, dzięki której zwróciła się w stronę chrześcijaństwa. Polichromia wydaje się zaczynać w miejscu, w którym Święta Małgorzata dosłownie wpada w paszczę zła, tu mającego postać smoka. Święta odrzuciła bowiem oświadczyny rzymskiego namiestnika (na polichromii jest to prawdopodobnie pierwszy mężczyzna z lewej strony, stojący za Małgorzatą), co niezmiernie rozwścieczyło jej ojca. Ten (albo sam namiestnik – w zależności od wersji życiorysu świętej) kazał ją aresztować i poddać torturom, a następnie zamknąć w więzieniu. Wtedy też ukazał się jej szatan pod postacią smoka, którego Małgorzata pokonała siłą modlitwy i krzyża, będącego jej nieodłącznym atrybutem.
z lewej: Joan Reixach, Św. Małgorzata ok. 1456, Museum Nacional d’Art de Catalunya, Barcelona
na środku: Simon Vouet, Św. Małgorzata, ok. 1620, Wadsworth Atheneum Museum of Art
z prawej: Francisco de Zurbarán, Małgorzata Antiocheńska, 1630-34, National Gallery, Londyn
Polichromia mieronicka została odkryta podczas remontu kościoła w 1936 roku przez krakowskich artystów malarzy Kazimierza Rutkowskiego i Zygmunta Millego. Żywot Świętej Małgorzaty jest tu czytelnie przedstawiony, a na samym jego końcu święta boso tryumfuje nad złem, depcząc szatańskiego smoka. Uwagę jednak zwraca rzecz, którą święta trzyma w rękach zamiast krzyża, a mianowicie instrument muzyczny: jednogłosowe dudy. Jak napisał Jerzy Banach w książce Tematy muzyczne w plastyce polskiej: „Na ścianach wiejskiego kościoła Świętego Jakuba w Mieronicach zachowała się gotycka polichromia ze scenami z Nowego Testamentu lub o treści alegorycznej czerpanej z apokryfów. Są one wyrażone nieporadnym, choć pełnym ekspresji językiem ludowego artysty dla jemu podobnych prostaczków. Może bardziej niż znaczenie kompozycji interesuje nas jednak fakt, iż jedna z postaci rysowanych konturową kreską gra na dudach. Tu więc prawdopodobnie po raz pierwszy został przedstawiony rozpowszechniony w Polsce instrument, towarzyszący później tak często pasterskiemu życiu i przygrywający ludowi do tańca”.
Sama wartość artystyczna malowidła wzbudza niemałe emocje. Mieronickie polichromie określane są przez niektórych historyków sztuki jako gotyckie [Przypkowski 1957:21] lub romańskie [Dutkiewicz 1966:280], a ich wartość artystyczna oceniana jest jako „niewielka” [Dobrowolski 1971:92], „wykonane zostały głównie przy użyciu (…) sprymitywizowanego konturu, rysującego ekspresje i nieporadne bądź wielkogłowe i krępe, bądź przewysmuklone i giętkie postacie o maksymalnie uproszczonych rysach twarzy i układach szat” [Kornecki, Małkiewiczówna 1984:42]. Cechy te zdecydowały o wpisaniu omawianej polichromii do odrębnego nurtu w gotyckim malarstwie Małopolski, „który – o cechach wyraźnie rustykalnych – rozwijał się jakby na uboczu przemian, jakim poddawana była twórczość środowisk wiodących. Nurt ten cechuje stosowanie zdecydowanego, uproszczonego konturu wypełnionego płasko kładzionym kolorem, silne poczucie dekoracyjności, pełna ekspresji dobitność przekazywanych treści przy wyraźnych niedostatkach formalnych, wreszcie występowanie w prowincjonalnych kościołach” [Kornecki, Małkiewiczówna 1984:41].
Pytanie, jakie należałoby sobie w tym momencie zadać, to czy w momencie powstawania polichromii, a więc około połowy XIV wieku, dudy w Polsce były już znane oraz czy malarz wiernie oddał widziany przez siebie instrument, czy jest to tylko jego artystyczna wizja. Instrument przedstawiony na polichromii posiada tylko jedną piszczałkę melodyczną. Piszczałka burdonowa jest tu niewidoczna, co przysparza jedynie wątpliwości, czy została ona celowo bądź z niewiedzy pominięta przez artystę, czy może ułożenie grającej postaci prawym bokiem do przodu fizycznie uniemożliwiło przedstawienie istniejącej piszczałki burdonowej, którą w takim przypadku zasłaniałaby postać grającej. Prawdopodobnym wydaje się, że to wskazanie pokrewieństwa przedstawianego instrumentu raczej z sierszenkami niż z dudami o co najmniej dwóch piszczałkach. Jak pisze Włodzimierz Kamiński: „Trudna do rozwiązania jest kwestia, czy w późnym średniowieczu znane były dudy z pojedynczą piszczałką melodyczną i burdonową. Zabytki ikonografii polskiej tego okresu nie dają na to pytanie odpowiedzi. Moje badania procesu rozwoju technicznego tego instrumentu wskazują, że przebiegał on w następującej kolejności: dudy z jedną piszczałką melodyczną bez burdonowej, dudy z jedną piszczałką melodyczną i jedną burdonową, dudy z dwoma lub więcej piszczałkami melodycznymi i jedną burdonową, dudy z kilkoma piszczałkami melodycznymi i kilkoma burdonowymi” [Kamiński 1971:64]. Można przy tym założyć, że skoro w renesansie drugi wymieniany przez Kamińskiego typ dud, a więc dudy z jedną piszczałką melodyczną i jedną burdonową, był już rozpowszechniony, to poprzedzający go typ z jedną piszczałką melodyczną bez burdonowej był powszechnie znany i używany w okresie późnego średniowiecza. Dudy przedstawione na mieronickiej polichromii wyglądają na instrument jednogłosowy, ze skórzanym worem powietrza, a liczby otworów palcowych możemy się tylko domyślać.
Ważną kwestią jest też samo miejsce dud w kościele. W wiekach średnich muzyka instrumentalna była przeciwstawiana muzyce wokalnej i mocno potępiana przez środowiska kościelne, które w wielu przypadkach uznawały ją wręcz za grzeszną. Z tego też powodu zakazywano wykonywania muzyki na jakichkolwiek instrumentach podczas liturgii. Jako jeden z pierwszych teoretyków, wprost swoim poglądom dał wyraz Klemens Aleksandryjski (ok. 150 n.e. – ok. 212 n.e.), potępiając muzykę instrumentalną takimi słowami: „Zostawmy przeto flety pastuchom, ludziom zabobonnym, śpieszącym na chwałę idolom; żądamy szybszego wykluczenia tych instrumentów z naszych nabożeństw; one przystoją bardziej bydłu niż ludziom; niech posługują się nimi ludzie głupi” [Morawski 1979:43]. Paradoksalnie właśnie pasterz grający na dudach widnieje na fragmencie tryptyku z kościoła pod wezwaniem Michała Archanioła w wielkopolskim Połajewie, zatytułowanym „Pokłon pasterzy”, który został namalowany przez Mateusza Kossiora w 1572 roku. Dzieło to jest najstarszą w polskiej ikonografii sceną Bożego Narodzenia, w której pojawia się postać pasterza grającego na dudach. Tryptyk ten należy do najważniejszych prac Kossiora i jest jednym z ostatnich, który można podziwiać w oryginalnym miejscu przeznaczenia. Pozostałe, jak na przykład tryptyk z kościoła w Opalenicy czy obraz „Trójca Święta” z kościoła w Kłecku, należą do kolekcji muzealnych. Dudziarz widnieje na „Pokłonie pasterzy” w prawym, dolnym rogu, delikatnie wychylając się, by zobaczyć nowonarodzonego Jezusa.
Scenę z wizerunkiem dudziarza przedstawia także drzeworyt „Zabawa w karczmie” ze Składu albo skarbca znakomitych sekretów ekonomii ziemiańskiej autorstwa Jakuba Kazimierza Haura, powstały w Krakowie w 1693 roku. Zaprezentowana została na nim kapela ludowa, w której skład wchodzi muzyk grający na instrumencie smyczkowym, dudziarz oraz muzyk z piszczałką i bębnem osznurowanym. Scenę tę można uznać za całkiem typową dla ówczesnych czasów – muzycy zapewne często przygrywali w takich i podobnych miejscach. Co ciekawe, granie na instrumentach dudowych było profesją zdominowaną przez mężczyzn, właśnie ze względu na okoliczności, w jakich grywano. Kobiety grające na dudach raczej należały do wyjątków, tym bardziej interesująca jest przedstawiona na polichromii mieronickiej Święta Małgorzata, która tu nabiera charakteru symbolicznego, walki dobra ze złem.
Ale Święta Małgorzata grająca na dudach to wcale nieodosobniony przypadek. Mamy bowiem licznych aniołów czy świętych, którzy często przedstawiani byli z instrumentem jako atrybutem w ręku. Święta Róża z Limy nigdy nie wypuszcza z rąk gitary, a Święta Teresa z Ávili – jednomembranowego bębenka z brzękadłami. Dudy trzyma też anioł autorstwa Jana Matejki w projekcie polichromii kościoła Mariackiego. W ikonografii średniowiecznej „częstymi motywami w sztuce są grupy instrumentalistów. Najczęściej są to grający aniołowie, pojawiający się w scenach maryjnych, oraz zainspirowana Apokalipsą wizja 24 Starców, trzymających instrumenty muzyczne. O ile przedstawienia aniołów mogą odzwierciedlać realne, znane artyście składy grup instrumentalnych, to Starcy Apokalipsy prezentowali zwykle przegląd wszystkich instrumentów znanych twórcy dzieła” [Kozak, 2008, źródło: http://www.sprawynauki.edu.pl/archiwum/dzialy-wyd-papierowe/161-historia-sztuki/925-805].
Co zatem wnosi polichromia z kościoła pod wezwaniem Świętego Jakuba w Mieronicach do wiedzy z zakresu instrumentologii? Na pewno potwierdza fakt, że dudy jednogłosowe były w naszym kraju znane i używane już we wczesnym średniowieczu. W Wielkopolsce w epoce ludoznawstwa występowały rodzime instrumenty – sierszeńki, niewielki rodzaj dud, na których dawniej grali głównie pasterze. Rodzime, bo „nie należy koniecznie wyłącznie sądzić, iż rozeszły się one z jednego wspólnego źródła, że przyszły np. z Indii do Persji lub z Bułgarii do Wielkopolski. Bowiem podobne warunki życia – jak w tym przypadku warunki życia pasterskiego – mogły stworzyć niezależne od siebie, pod różnymi szerokościami geograficznymi, instrumenty podobne czy identyczne z wykorzystaniem tych materiałów, które pasterzom? ludowym były najbardziej dostępne” [Sobieska 1948:33], w tym przypadku – świńskiego lub krowiego pęcherza. Sierszeńki, podobnie jak instrument z polichromii, pierwotnie nadymało się ustami (dopiero muzyk ludowy i budowniczy instrumentów Tomasz Śliwa z Chrośnicy wprowadził do nich mieszek) i również są jednogłosowe (te z polichromii przynajmniej na takie wyglądają), a piszczałka melodyczna zakończona jest szeroką, koniczną czarą głosową. Poza tym za pewne można przyjąć, że zarówno dla wielkopolskich sierszenek, jak i dla instrumentu w rękach Świętej Małgorzaty swoistym antenatem jest średniowieczny platerspiel (platterspiel, bladder-pipe).
Wizerunek Świętej Małgorzaty grającej na dudach przedstawiony na polichromii z około 1360 roku w kościele pod wezwaniem Świętego Jakuba w Mieronicach niekoniecznie oddaje miejsce muzyki dudziarskiej w dawnej, XIV-wiecznej kulturze, ale na pewno daje pojęcie o jej symbolicznym wymiarze, tu: walki dobra ze złem. Święta Małgorzata, której żywot pełen był cierpienia i poświęceń, przedstawiana w hagiografii z krzyżem w ręce, tu, depcząc szatana, trzyma w rękach dudy. Instrument, któremu dawniej przypisywano magiczne moce lub diabelską proweniencję. Instrument, na którym przygrywano do tańca czarownicom. Dudy – instrument, któremu poświęcono już setki stron monografii, a o którym niejedno jeszcze można napisać.
Tekst | zdjęcia współczesne: Karolina Anna Pawłowska / 2020
Zdjęcie archiwalne kościoła w Mieronicach: Narcyz Witczak-Witaczyński / 1933 / Narodowe Archiwum Cyfrowe
Zdjęcia obrazów św. Małgorzaty pochodzą ze strony: https://niezlasztuka.net/o-sztuce/swieci-w-sztuce-swieta-malgorzata/, dostęp dnia 7.11.2020